Westchnąłem i zająłem się wpatrywaniem w sufit, na którym widniała wielka pomarańczowa plama. Ten incydent stał się trzy miesiące temu, gdy Jason bawił się gazowanym piciem i "przez przypadek'' odblokowało się wieczko od butelki. Nie pomogły żadne chemikalia ani płyny - ślad z sufitu po prostu nie chciał zejść, a my byliśmy zbyt leniwi, by kupić puszkę białej farby i odmalować sufit.
Po raz kolejny zdałem sobie sprawę jak bardzo się różnimy. Jason był typem duszy towarzystwa i imprezowicza, lubił alkohol i nigdy nie palił się do pracy, której zresztą nie miał. Dom jest utrzymywany tylko i wyłącznie przeze mnie. Jestem gitarzystą rytmicznym i gram na skrzypcach w zespole, mój charakter nie jest, jakby to powiedzieć - stały. Potrafię być zarówno nieśmiały, jak i pewny siebie naraz, spokojny, ale szalony. Nigdy nie wiedziałem dlaczego tak jest i chyba nigdy się dowiem.
Wcisnąłem czerwony guziczek na pilocie, aby wyłączyć telewizor. Byłem tak cholerycznie zmęczony ostatnimi próbami, więc darowałem sobie czekanie na nieodpowiedzialnego braciszka i wybrałem się na górę po schodach. Wziąłem szybki prysznic i zaraz potem leżałem pod ciepłą kołdrą. Nasłuchiwałem jeszcze chwilę, czy nie słychać szczęku drzwi na dole, po czym zapadłem w głęboki sen.
Około godziny 9:00 obudził mnie dźwięk budzika. Z ociąganiem wstałem z łóżka, przebrałem się i udałem na dół. Od razu skierowałem się w stronę kuchni i zrobiłem sobie płatki z mlekiem, które były moją jedyną opcją na śniadanie. Lodówka świeciła pustakami, więc natychmiast naszła mnie myśl, by zrobić zakupy. Siedziałem tak na blacie i mieszałem łyżką w mleku, kiedy usłyszałem szczęk schodów. Zaraz potem w kuchni zjawił się Jason z podkrążonymi oczami.
- Mamy jakieś tabletki przeciwbólowe? - wystękał, zanurzając dłoń w swoich nieułożonych włosach - Strasznie mi łeb nawala.
- Nie trzeba było tyle chlać - warknąłem, odkładając miskę na bok, po czym podałem bratu paczkę tabletek, które czekały na niego już od wczoraj - Jak ty w ogóle do domu wróciłeś?
- Kumpel mnie odwiózł, przyjechał samochodem, więc nie pił - wrzucił do buzi jedną, białą kapsułkę i popił wodą z kranu.
- Dlaczego nie odbierałeś wczoraj telefonu?
- To jakieś przesłuchanie, czy co? - odpowiedział zirytowany, przecierając dłonią policzek. Wyglądał naprawdę fatalnie - W klubach jest głośno, więc jak miałem słyszeć dźwięk telefonu?
- Już się nie tłumacz - skrzywiłem się i poszedłem włączyć radio, by choć trochę się zrelaksować.
*
- Wiesz co, tak sobie myślałem... Dzisiaj otwierają nowy bar po remoncie w takim jednym klubie i doszedłem do wniosku, że musisz się ze mną wybrać. Jak nie masz prób z tym swoim zespołem, to gnijesz całe dnie w domu. Musisz się trochę rozerwać, poznać kogoś, no wiesz. Po prostu zacząć żyć jak normalny człowiek - Jason właśnie wszedł do mojego pokoju, przerywając pasjonującą lekturę, którą właśnie czytałem.
Dziwiłem się jak ten człowiek szybko potrafił dojść do siebie. Nie minęła nawet połowa dnia, a on jest jak nowo narodzony, chociaż rano przypominał trupa.
- Nie ma mowy - odparłem, zamykając książkę.
- No da spokój Jeremy, nie pójdziemy na długo. Zobaczysz, będzie naprawdę fajnie. Kiedyś lubiłeś wychodzić z kumplami.
- Właśnie, lubiłem, a teraz nie mam ochoty, więc daj mi święty spokój - może zareagowałem trochę ostro, ale ta rozmowa naprawdę nie była na moje nerwy. Chociaż z drugiej strony, dlaczego nie miałby zobaczyć jak zabawia się mój brat?
Jason nadal stał we framudze drzwi i patrzył na mnie wyczekująco.
- To jak, decydujesz...
- Ok - westchnąłem, chowając twarz w dłonie i głęboko wdychając powietrze. W co ja się pakuję?
Natomiast Jason nie mógł uwierzyć, że się zgodziłem. Do wieczora z mną chodził i powtarzał; "Na serio? Nie żartujesz?" W końcu koło 21:00 oznajmił, że będziemy się zbierać.
Założyłem przetarte dżinsy, czarny T-shirt i skórzaną kurtkę, po czym schowałem kieszeni komórkę oraz portfel. Nie widziałem czy będę pić, czy nie, dlatego zamówiliśmy taksówkę i pół godziny później byliśmy już na miejscu.
Stanęliśmy przed drzwiami nad wielkim, neonowym napisem Night Club. Takich miejsc było pełno w Los Angeles. Ciemnoskóry ochroniarz zmierzył nas wzrokiem, po czym kiwnął ręką, że możemy wchodzić. Zeszliśmy po schodach, bo cały klub mieścił się najprawdopodobniej w podziemiach. Od razu owiał mnie zapach alkoholu, papierosów i potu tańczących ludzi.
- Wyluzuj trochę- usłyszałem Jason'a przekrzykującego muzykę - Ja spadam.
Po czym zniknął w tłumie, zostawiając mnie samego koło owego, nowo otwartego baru. Usiadłem na wysokim stołku i zamówiłem jakiegoś małego drinka z niewielką ilością procentów. Nie powiem, żebym bawił się dobrze. Dudniąca, klubowa muzyka nie tylko rozsadzała mi głowę, ale też powoli irytowała. Kelner postawił przede mną szklankę, a ja dałem mu wyznaczoną sumę pieniędzy. Zająłem się obserwowaniem osób dookoła. Niektórzy tańczyli, pary całowały się w kątach, a inni rozmawiali (a raczej przekrzykiwali) się, siedząc przy stolikach koło baru. Nagle moją uwagę zwróciła jedna, konkretna dziewczyna, która zmysłowo poruszała się w rytm muzyki. Już z daleka widziałem, że jest bardzo ładna, odznaczała się delikatną urodę, a jej twarz okalały blond kosmyki włosów z ciemnymi pasemkami. Na sobie miała czarną sukienkę, z szarym dołem do połowy ud. Z kolei na jej nogach dostrzegłem ciemne botki na niskim obcasie. Miała zamknięte oczy, sprawiała wrażenie jakby była w zupełnie innym świecie. Chyba właśnie dlatego to ona stała się teraz jedyną rzeczą, która mnie interesowała.
W tym momencie poczułem jak coś o mnie uderzyło.
- Prze-praszam - wybełkotała jakaś laska, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że na moich spodniach wylądował napój z jej szklanki. Tamta zachichotała i na chwiejnych nogach poszła dalej, zostawiając mnie z mokrą plamą na dżinsach.
Skierowałem wzrok na parkiet, ale ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłem tam tajemniczej piękności. Czy to był tylko wytwór mojej wyobraźni?
Wstałem z krzesełka i zacząłem szukać łazienki, aby móc zmyć niemiłą niespodziankę z ubrania. W końcu dotarłem do męskiej toalety. Namoczyłem papierowe ręczniki i zająłem się ścieraniem napoju. Pod koniec podsuszyłem spodnie pod suszarką do rąk. Na szczęście wszystko poszło bez problemów, a na dżinsach został tylko ledwo widoczny ślad.
Już miałem opuścić wąski korytarz z łazienkami, gdy w ciemnościach dostrzegłem jakąś postać siedzącą na ziemi.
- Hej, wszystko w porządku? - spytałem, zbliżając się. Zaraz potem rozpoznałem blondynkę z parkietu, która spokojnie skierowała na mnie swój wzrok.
- Tak, jest ok - zaśmiała się cicho, odchylając głowę do tyłu. Miałem wrażenie, że trudno jej się oddychało.
- Na pewno? - upewniłem się zaniepokojony.
- Tylko trochę odlatuję - ponownie wybuchła śmiechem, mrugając powiekami. Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem dziewczynę do damskiej toalety. W świetle mogłem się jej bliżej przyjrzeć. Na pewno nie była na prochach, ani nie wyglądała na pijaną. W takim razie co jej jest?
Nalałem trochę wody na dłonie i delikatnie przetarłem jej twarz. Chyba pomogło, bo młoda najwyraźniej się ożywiła i teraz mierzyła mnie bardziej przytomnym wzrokiem.
- Lepiej już? - uśmiechnąłem się, a ona zrobiła dokładnie to samo.
- O wiele, dziękuje. Zasłabłam tam trochę- powiedziała, poprawiając ramiączko sukienki - Właściwie nie powinnam była wychodzić dzisiaj z domu, ale cóż. Zdarza się - wzruszyła ramionami, po czym zrobiła parę niepewnych kroków w stronę drzwi.
- Może chcesz się czegoś napić? - nie podobał mi się stan, w którym była.
- Chętnie.
- Chodź, pomogę ci - oplotłem jej talię prawą ręką i poszliśmy razem w stronę baru, gdzie zamówiłem dla dziewczyny szklankę wody.
Kiedy skończyła pić, wyprowadziłem ją na świeże powietrze.
- Odprowadzę cię do domu - stwierdziłem - Gdzie mieszkasz?
Po dostaniu adresu, zamówiłem taksówkę, która zawiozła nas pod wskazaną ulicę. Znajdowaliśmy się teraz pod jednym wielkim, starym blokiem złożonym w prostokąt. Pomiędzy wszystkim ścianami znajdowało się boisko i trochę zielonych przestrzeni. Miałem szczęście, że z nią było na tyle dobrze, że pamiętała do której klatki trzeba wejść. Budynek musiał mieć kilkanaście lat, bo nigdzie nie widziałem windy. Wspięliśmy się na ostatnie piętro.
- Masz klucze?
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko kucnęła. Na początku pomyślałem, że ponownie zasłabła, ale teraz zobaczyłem, że wyciąga coś spod wycieraczki. Zaraz potem mieszkanie było otwarte.
- Chyba dalej poradzisz sobie sama - powiedziałem, drapiąc się w tył głowy - To ja będę się zbierał.
- Możesz przenocować, jak chcesz - wymamrotała obojętnie.
Nie byłem pewny, czy to dobry pomysł. W końcu, to zupełnie obca mi dziewczyna, a ja już mam nocować w jej mieszkaniu? W dodatku Jason nic nie wiedział o moim zniknięciu z imprezy.
- Nie musisz się mnie bać - usłyszałem jej rozbawiony głos - To będzie w ramach podziękowania za pomoc.
Otworzyła szerzej drzwi i zrobiła ręką zachęcający gest. Po długim namyśle, wzruszyłem ramionami i wkroczyłem do środka. Dziewczyna rozłożyła kanapę i szybko je pościeliła.
- Dobranoc - powiedziała, po czym zniknęła w drzwiami.
Wysłałem sms'a Jason'owi, że postanowiłem przenocować u znajomego. Nie chciałem go okłamywać, ale co mógłbym mu powiedzieć? Że odprowadziłem do domu jakąś tajemniczą panienkę, której imienia nawet nie znam i teraz leżę na jej kanapie, w jej domu? Ta cała sytuacja wydawała mi się taka absurdalna, a blondynka zaczęła mnie jeszcze bardziej fascynować. Była taka delikatna, a zarazem obojętna.
Coś mi mówiło, że nasze spotkanie nie było zwykłym przypadkiem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za mną 1. Mam wrażenie, że wyszedł trochę dziwnie, ale zobaczymy jak to się rozkręci, bo Jinxx jest naprawdę zdezorientowany. W następnym rozdziale pojawi się reszta chłopaków.
Założyłem przetarte dżinsy, czarny T-shirt i skórzaną kurtkę, po czym schowałem kieszeni komórkę oraz portfel. Nie widziałem czy będę pić, czy nie, dlatego zamówiliśmy taksówkę i pół godziny później byliśmy już na miejscu.
Stanęliśmy przed drzwiami nad wielkim, neonowym napisem Night Club. Takich miejsc było pełno w Los Angeles. Ciemnoskóry ochroniarz zmierzył nas wzrokiem, po czym kiwnął ręką, że możemy wchodzić. Zeszliśmy po schodach, bo cały klub mieścił się najprawdopodobniej w podziemiach. Od razu owiał mnie zapach alkoholu, papierosów i potu tańczących ludzi.
- Wyluzuj trochę- usłyszałem Jason'a przekrzykującego muzykę - Ja spadam.
Po czym zniknął w tłumie, zostawiając mnie samego koło owego, nowo otwartego baru. Usiadłem na wysokim stołku i zamówiłem jakiegoś małego drinka z niewielką ilością procentów. Nie powiem, żebym bawił się dobrze. Dudniąca, klubowa muzyka nie tylko rozsadzała mi głowę, ale też powoli irytowała. Kelner postawił przede mną szklankę, a ja dałem mu wyznaczoną sumę pieniędzy. Zająłem się obserwowaniem osób dookoła. Niektórzy tańczyli, pary całowały się w kątach, a inni rozmawiali (a raczej przekrzykiwali) się, siedząc przy stolikach koło baru. Nagle moją uwagę zwróciła jedna, konkretna dziewczyna, która zmysłowo poruszała się w rytm muzyki. Już z daleka widziałem, że jest bardzo ładna, odznaczała się delikatną urodę, a jej twarz okalały blond kosmyki włosów z ciemnymi pasemkami. Na sobie miała czarną sukienkę, z szarym dołem do połowy ud. Z kolei na jej nogach dostrzegłem ciemne botki na niskim obcasie. Miała zamknięte oczy, sprawiała wrażenie jakby była w zupełnie innym świecie. Chyba właśnie dlatego to ona stała się teraz jedyną rzeczą, która mnie interesowała.
W tym momencie poczułem jak coś o mnie uderzyło.
- Prze-praszam - wybełkotała jakaś laska, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że na moich spodniach wylądował napój z jej szklanki. Tamta zachichotała i na chwiejnych nogach poszła dalej, zostawiając mnie z mokrą plamą na dżinsach.
Skierowałem wzrok na parkiet, ale ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłem tam tajemniczej piękności. Czy to był tylko wytwór mojej wyobraźni?
Wstałem z krzesełka i zacząłem szukać łazienki, aby móc zmyć niemiłą niespodziankę z ubrania. W końcu dotarłem do męskiej toalety. Namoczyłem papierowe ręczniki i zająłem się ścieraniem napoju. Pod koniec podsuszyłem spodnie pod suszarką do rąk. Na szczęście wszystko poszło bez problemów, a na dżinsach został tylko ledwo widoczny ślad.
Już miałem opuścić wąski korytarz z łazienkami, gdy w ciemnościach dostrzegłem jakąś postać siedzącą na ziemi.
- Hej, wszystko w porządku? - spytałem, zbliżając się. Zaraz potem rozpoznałem blondynkę z parkietu, która spokojnie skierowała na mnie swój wzrok.
- Tak, jest ok - zaśmiała się cicho, odchylając głowę do tyłu. Miałem wrażenie, że trudno jej się oddychało.
- Na pewno? - upewniłem się zaniepokojony.
- Tylko trochę odlatuję - ponownie wybuchła śmiechem, mrugając powiekami. Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem dziewczynę do damskiej toalety. W świetle mogłem się jej bliżej przyjrzeć. Na pewno nie była na prochach, ani nie wyglądała na pijaną. W takim razie co jej jest?
Nalałem trochę wody na dłonie i delikatnie przetarłem jej twarz. Chyba pomogło, bo młoda najwyraźniej się ożywiła i teraz mierzyła mnie bardziej przytomnym wzrokiem.
- Lepiej już? - uśmiechnąłem się, a ona zrobiła dokładnie to samo.
- O wiele, dziękuje. Zasłabłam tam trochę- powiedziała, poprawiając ramiączko sukienki - Właściwie nie powinnam była wychodzić dzisiaj z domu, ale cóż. Zdarza się - wzruszyła ramionami, po czym zrobiła parę niepewnych kroków w stronę drzwi.
- Może chcesz się czegoś napić? - nie podobał mi się stan, w którym była.
- Chętnie.
- Chodź, pomogę ci - oplotłem jej talię prawą ręką i poszliśmy razem w stronę baru, gdzie zamówiłem dla dziewczyny szklankę wody.
Kiedy skończyła pić, wyprowadziłem ją na świeże powietrze.
- Odprowadzę cię do domu - stwierdziłem - Gdzie mieszkasz?
Po dostaniu adresu, zamówiłem taksówkę, która zawiozła nas pod wskazaną ulicę. Znajdowaliśmy się teraz pod jednym wielkim, starym blokiem złożonym w prostokąt. Pomiędzy wszystkim ścianami znajdowało się boisko i trochę zielonych przestrzeni. Miałem szczęście, że z nią było na tyle dobrze, że pamiętała do której klatki trzeba wejść. Budynek musiał mieć kilkanaście lat, bo nigdzie nie widziałem windy. Wspięliśmy się na ostatnie piętro.
- Masz klucze?
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko kucnęła. Na początku pomyślałem, że ponownie zasłabła, ale teraz zobaczyłem, że wyciąga coś spod wycieraczki. Zaraz potem mieszkanie było otwarte.
- Chyba dalej poradzisz sobie sama - powiedziałem, drapiąc się w tył głowy - To ja będę się zbierał.
- Możesz przenocować, jak chcesz - wymamrotała obojętnie.
Nie byłem pewny, czy to dobry pomysł. W końcu, to zupełnie obca mi dziewczyna, a ja już mam nocować w jej mieszkaniu? W dodatku Jason nic nie wiedział o moim zniknięciu z imprezy.
- Nie musisz się mnie bać - usłyszałem jej rozbawiony głos - To będzie w ramach podziękowania za pomoc.
Otworzyła szerzej drzwi i zrobiła ręką zachęcający gest. Po długim namyśle, wzruszyłem ramionami i wkroczyłem do środka. Dziewczyna rozłożyła kanapę i szybko je pościeliła.
- Dobranoc - powiedziała, po czym zniknęła w drzwiami.
Wysłałem sms'a Jason'owi, że postanowiłem przenocować u znajomego. Nie chciałem go okłamywać, ale co mógłbym mu powiedzieć? Że odprowadziłem do domu jakąś tajemniczą panienkę, której imienia nawet nie znam i teraz leżę na jej kanapie, w jej domu? Ta cała sytuacja wydawała mi się taka absurdalna, a blondynka zaczęła mnie jeszcze bardziej fascynować. Była taka delikatna, a zarazem obojętna.
Coś mi mówiło, że nasze spotkanie nie było zwykłym przypadkiem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za mną 1. Mam wrażenie, że wyszedł trochę dziwnie, ale zobaczymy jak to się rozkręci, bo Jinxx jest naprawdę zdezorientowany. W następnym rozdziale pojawi się reszta chłopaków.
Rozdział świetny i czekam na kolejny 😏❤
OdpowiedzUsuńPiszesz... no nie mam słów, zazdroszczę! Chciałabym tak pisać, ale niestety xD Rodział- świetny, wspaniały.. nie.. zajebisty. To jest dobre słowo. Hmm... dlaczego pomyślałam na początku, że ktoś dał Sammi pigułkę gwałtu? Stop! Bo zaraz zacznę sobie wyobrażać... Jinxx.. taki spokojny... Coś mi w nim nie pasuje. Ale zobaczymy jak to się rozwinie. Czekam! :*
OdpowiedzUsuńJeśli masz chęć to zapraszam do mnie:
http://hellomyhatebvb.blogspot.com/
No wiesz co? Brak mi słów po prostu! <3 Masz tak wielki talent do pisania...
OdpowiedzUsuńBlog o Ashley'u i Effie, blog o Skylar i Dominiku, a teraz ten, boski jest :** Ale Jonxx, taki szalony muzyk i taki nieśmiały xdd.
Teraz muszę ci odpowiedzieć na pytanie, które zadałaś mi na moim blogu. Tak, to prawda... rzeczywiście nieco się wzorowałam na twoim blogu, bo naprawdę czytając historię o Effie i Ashley'u miałam ochotę na więcej i to właśnie twój blog poznałam jako pierwszy i gdybym go nie znalazła nigdy bym nie założyła konta na bloggerze :) Taka prawda i jestem ci naprawdę bardzo za to wdzięczna!! :** Zobaczymy jak będzie wyglądać rozdział 2, czekam <33
Świetny początek! Czo ten Jinxx taki spokojny? :o
OdpowiedzUsuńPisz szybko, czekam ^^
Oooo...ja miałem taką malutką nadzieje, że będziesz kontynuowała tamten blog..szkoda ;c Ok ogólnie to stwierdzam, że się mega obijam i chyba też nadszedł czas u mnie na bloga o BVB, a tak na marginesie to w gazecie "twist" pojawił się plakat z BVB ^.^ weny!
OdpowiedzUsuńMam 5 rozdział 😏
OdpowiedzUsuńBlog o Jinxxie <3 Dziękuję Ci *,* czekam na kolejne, będę Tu często wpadać *,* mam nadzieję, że powtórzysz sukces rock-for-love ^^ POZDRAWIAM :) I ZAPRASZAM NA PIERWSZĄ CZĘŚĆ 20 <3 TRZYMAJ SIĘ :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 6 rozdzial
OdpowiedzUsuńBoże... to jest..takie..cudowne! Czekałam aż ktoś w końcu opisze historię Jinxx'a i Sammi! Szkoda tylko, że ponoć się rozwiedli.... Zapraszam cię także na mojego bloga, bo jest już 2 i 3 rozdział (Fallen Angels Story): http://an-angels-or-demons-on-our-earth.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://bvbarmystandstrongforever.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1.html
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńhttp://hellomyhatebvb.blogspot.com/
Nominowałam cię do LA :) http://przypadek-czyprzeznaczenie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana....przepraszam ;c xd
OdpowiedzUsuń